środa, 5 grudnia 2007

Nothing Personal




Zakręcił bębenkiem rewolwera, kolejno załadował sześć naboi. Trzasnął zamykany magazynek.
Powtórzył czynność z drugim pistoletem.
Bliźniacze Smith & Wessony z rękojeściami wyłożonymi macicą perłową były jego najlepszymi kumplami. Zawsze mógł na nich liczyć.
Spojrzał na dziewięć ciał leżących na podłodze. Jeszcze chwilę temu wyrastały pod nimi czerwone plamy.
Dziewięć trupów. Jakaś część jego osoby zarejestrowała, że potrzebował tylko dwunastu kul. Nie miało to jednak dla niego znaczenia.
Nie czuł nic. Żadnych wyrzutów sumienia, żadnego niesmaku. Nic.
Ale gdy zabija się dziewięć osób w trzydzieści sekund, śmierć przestaje robić wrażenie.
Nie odczuwał też zadowolenia, choć powinien. Wypełniała go pustka i w jakiś sposób mu to pasowało.
Wyrzucając niedopałek w kałużę krwi, w której leżały stary Vincenzo Pazzi, pomyślał, że osiągnął nirwanę.
Nic i nikt już go nie obchodziło.
Ufał tylko rewolwerom.

Poprawił fedorę na głowie, naciągnął rękawiczki i wyszedł z budynku.
Nic i nikt już go nie obchodziło.




Sound Directions - Directions

poniedziałek, 3 grudnia 2007

V



Piątek, 29 sierpnia
Nowy Jork, Manhattan – Staten Island



Obudził go celnie wymierzony pod żebro kopniak. Oszołomiony odskoczył pod ścianę i zdał sobie sprawę, że w dłoni wciąż trzyma rewolwer . Wycelował w ciężkiego faceta, który szedł właśnie na niego z nożem. Głupcze.
Wystrzelił. Z dziurą w sercu zakapior osunął się na podłogę.
Kiedy pochylał się nad jego zwłokami by je przeszukać poczuł zimną stal lufy przy potylicy. Popełnił błąd. Nieruchimiejąc spojrzał pod nogi i ujrzał kobiece stopy w czarnych czułenkach.
- Uważaj
Powiedział i wychylając się błyskawicznie w lewo pociągnął ją za kostkę. Momentalnie skoczył na przewróconą kobietę i przygwoździł ją do podłogi. Wykręcił jej nadgarstek i rozbroił drobną dłoń trzymającą czarną .38kę. Poznał ją, to Gina, siostra Holly, wiercąc się jak węgorz krzyczy na niego
- Skurwysynie, wykończę cię. Gdzie jest Holly, gnoju!
Nie znosi rozhisteryzowanych kobiet więc wymierza jej policzek. Powinna potrafić ocenić sytuację i zamknąć pysk.
Po uderzeniu coś w niej zaskakuje i trzeźwo mówi
- Chłopcy ze Staten Island niebawem przyjadą i zrobią z ciebie mielone. Wiesz o tym? Co zrobiłeś z Holly. Mogłam jej pomóc cię wykończyć. Takiego skurwiela jak ciebie.
Nie odpowiadając, przywiązał ją kablem do kaloryfera i zakneblował usta. Poszedł do łazienki, wziął prysznic, ubrał się i zdejmując kapelusz z wieszaka rzucił do niej wychodząc
- Czuj się swobodnie, sam postanowiłem odwiedzić chłopców ze Staten Island.

Nie jechał się mścić. Robił to automatycznie. Chciał doprowadzić proces do końca. Czuł, że jego limit kul do wystrzelenia jeszcze się nie skończył. Yin i Yang, świat dąży do równowagi. Czytał o tym w pociągu do Rochester kilka lat temu.



Vorpal - Parting Is Such Sweet Sorrow